Rozpusta. Czy musi oznaczać jedynie
orgiastyczne desery z czekoladą, bitą śmietaną, karmelem i innymi
pysznościami? Niekoniecznie. Dziś na kolację przygotowaliśmy
sobie z moją Martyną prawdziwą ucztę, pełną cudownych smaków. Czystą słodkość! Jednak będzie to tym razem słodkość płynąca jedynie i wyłącznie z
natury. Coś dla duszy i coś dla ciała, czyli zdrowia. Na dodatek, jest to niesamowicie prosty i szybki do wykonania deser, a więc bez wymówek - do roboty!
Składniki (dla dwóch osób):
4 duże jabłka
100g orzechów laskowych
5 łyżek miodu
2 łyżki rodzynek
łyżeczka świeżo otartej skórki pomarańczowej
cynamon
Zaczynamy od jabłek. Wykrawamy z nich środki i wkładamy do lekko natłuszczonej formy. Pora na nadzienie. Orzechy siekam w blenderze (możecie zrobić też to nożem) na drobne kawałki, które następnie lądują w misce. Dodaję do nich 3 łyżki miodu, namoczone w wodzie rodzynki oraz otartą z pomarańczy skórkę. Może będziecie obawiali się, że to zbyt mocny akcent, że pomarańcza przysłoni smak jabłka i całej reszty. Moim zdaniem dzięki temu, że jest świeżo starta, a dodajemy jej jedynie małą łyżeczkę idealnie łączy się i dopełnia całości.
Dokładnie mieszam nadzienie, które następnie
ląduję w wydrążonych jabłkach. Jeszce szczypta cynamonu na
wierzch oraz resztą miodu polać po całości i można jabłka powierzyć
piekarnikowi. Pół godziny w 180 stopniach jeżeli chcecie żeby
były w miarę zwarte lub dodatkowych kilkanaście minut jeżeli mają
wyjść bardzo miękkie.
Smacznego!