Składniki:
4-5 czubatych łyżeczek mielonej kawy
3 filiżanki wody
małe opakowanie lodów śmietankowych lub waniliowych
1/4 pomarańczy
ok. 200ml śmietany do ubicia
2 łyżki cukru pudru
płatki migdałowe do przybrania
Kawę przygotowuję w mój ulubiony sposób - gotując ją w tygielku. Najpierw do naczynia wlewam 3 filiżanki wody. Gdybym przygotowywał samą kawę, dodałbym jeszcze cukru, ale ze względu na pozostałe składniki zrezygnują z tego. Tygielek stawiam na gazie. Kiedy czekam, aż woda się zagotuje, mogę zająć się zmielenie czarnych ziarenek i ubiciem śmietany z dwiema łyżkami cukru pudru.
Gdy zawartość tygielka zaczyna radośnie bulgotać, ściągam go z gazu i dodaję kawę. Naczynie z powrotem wraca na gaz. To ważny moment, musicie być bardzo ostrożni, żeby nie zalać kuchenki. Pozwalam, żeby woda pochłonęła kawę i ściągam od razu tygielek. To jednak nie koniec. Jeszcze dwa razy wraca on na palnik. Za każdym mieszam jego zawartość, aż do momentu uniesienia się piany. Pozostaje nam największy (dla niektórych) problem - fusy. Sprzedam Wam mały trik, który możecie wykorzystać również przy napoju przygotowywanym w szklance. Kilka kropli zimnej wody skutecznie przygwoździ fusy do dna naczynia.
Czas kończyć tę zabawę i oddać się chwili słodkiego lenistwa. Do wysokich szklanek nakładam po gałce lodów...no może ciut więcej (co będziemy sobie żałowali). Czas na odrobinę intrygującej egzotyki - pomarańczę. Jej smak wspaniale uzupełni lukę pomiędzy goryczą kawy, a słodyczą lodów i bitej śmietany. Przy okazji nada świeżości deserowi. Odkrawam ćwierć pomarańczy i ten kawałek dzielę jeszcze na pół. Każdą z cząstek wyciskam do lodów. Za sokiem leci kawa. Jeszcze tylko odrobina białego, słodkiego puchu, na którego wierzch kładę kilka migdałowych płatków i szczyptę kakao.
Nareszcie możemy oddać się rozpuście! Chwilo trwaj!
Smacznego!