Składniki:
0,5kg mielonej wołowiny (lub wieprzowiny)
4 duże bułki
4 plastry wędzonego sera gołda lub innego
cebula
pomidor
3 korniszony
kilka liści sałaty
keczup, musztarda, majonez
pieprz, sól, mieszanka ziół prowansalskich
Zaczynamy od tego co najważniejsze, czyli mięsa. To może być wieprzowina, to może być też (klasycznie) wołowina. Do mięsa Martyna dodaje pieprzu, soli oraz ziół prowansalskich i dokładnie wyrabia całość. Włóżcie w to trochę uczucia, a kotlety same będą się pięknie lepiły.
Ja w tym czasie zabieram się za warzywa. Pod nóż trafia cebula, którą kroję na grubsze półksiężyce. Następne w kolejności pomidory i korniszony kroję na plasterki, te drugie tnąc wzdłuż. Z rozpędu za warzywami pod nóż wpadają bułki - na pół i po kłopocie.
Na patelni Martyna rozgrzewa odrobinę oleju na którą ląduje cebula. Kiedy ma już ładny brązowy kolor zamienia się miejscem z wołowymi kotletami. Wiecie, to nie są małe, cienkie placuszki jakie znacie z popularnych barów fast food, ale porządne porcje soczystego mięsa. Smażymy je po kilka minut z każdej strony - w zależności jak grube placki uformowaliście.
W tym czasie w rozgrzanym do 150 stopni piekarniku podpiekamy bułki.
Pora na finisz! Moim drodzy, jakie tu się piękne rzeczy dzieją. Spód bułki Martyna smaruje musztardą, na którą kładzie opłukany liść sałaty. Na nim ląduje kotlet, plasterek sera, pomidor i korniszony. Po odrobinie majonezu i keczupu. Całość wieńczy aromatyczna, podsmażona cebulka.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz